To co mam w głowie, to już nawet nie chaos. Chyba mi się nie uda tego zdefiniować. Widziałam się z Alonsem w sobotę rano. Ciężkie było to spotkanie. Pomijam fakt, że ja byłam ekstremalnie zmęczona plus pijana, on ekstremalnie pijany, nasza rozmowa właściwie nie prowadziła donikąd. Dowiedziałam się, że ze mną jest inaczej, że chociaż potrafię niemiłosiernie pocisnąć, on nie potrafi się na mnie gniewać, o czym najlepiej świadczy to, że u mnie był. Wydawało mi się, że mam już względny spokój, ale gówno prawda. Wysłałam dzisiaj smsa, którego żałuję. No, ale chyba nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Dodatkowo chciałam pójść za radą koleżanki i pokasować numery telefonów, smsy - ale to się chyba nazywa złośliwość przedmiotów martwych, ponieważ ten pieprzony smartphone za każdym razem się zawiesza.
Nie mam dzisiaj siły na specjalne elaboraty. Idę spać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz